09 września 2024

Era IKEA

Pamiętam kiedy, w 1990 roku, Ingvar Kamprad otwierał swój pierwszy sklep w Polsce (Warszawa, Ursynów). To było coś! Wtedy Ikea uchodziła za drogi, świetnie zaopatrzony sklep, w którym są takie cuda jakich nad Wisłą jeszcze nie widziano. Koleżanka porażona ogromną powierzchnią magazynu i horrendalnie wysokimi cenami wróciła do domu z jednym jedynym łupem – łyżką do odcedzania spaghetti. Nie bardzo jeszcze wiedziała jak się to spaghetti robi, ale „łyżka była taka piękna... no i było mnie na nią stać”. Oprócz wspaniałej oferty artykułów wyposażenia wnętrz, Ikea zaczęła oswajać Polaków do nowych reguł. Uczyliśmy się od niej co znaczy hasło ekologia w praktyce, jak wygląda ergonomia w projektowaniu i pakowaniu, dowiedzieliśmy się, że wreszcie można w czasie zakupów skorzystać z WC, PRZEWINĄĆ I NAKARMIĆ DZIECKO (!!!), a jeśli jest już ciut starsze, to mili, wykwalifikowani pracownicy sklepu z chęcią się nim pobawią, że w trakcie przeglądania DARMOWEGO (rewelacyjnie zaprojektowanego) katalogu możemy coś zjeść i napić się kawy z ekspresu, który sami będziemy umieli obsłużyć. Wielu z nienawidzących Ikea o tym nie pamięta, albo po prostu nie wie. Dzisiaj te fakty mogą śmieszyć, ale tak naprawdę najśmieszniejsze jest to, o czym naprawdę niewielu wie (a przynajmniej nie wiedziało do czasu wielkiej kampanii jubileuszowej Ikea). Polskie firmy od 53 lat produkowały dla szwedzkiej marki, a nasz kraj jest drugim po Chinach najważniejszym producentem mebli sprzedawanych w magazynach Ikea. (Pionierem było państwowe przedsiębiorstwo Fameg z Radomska).

Ikea od zawsze wprowadzała na rynek ultranowoczesne, często wręcz pionierskie rozwiązania wnętrzarskie, które często okazywały się ponadczasowymi „samograjami”. Takimi są m.in. Regały BILLY czy sofa KLIPPAN (Są ich dziesiątki, ograniczę się do dwóch przykładów.)

Wielcy projektanci jak Michael Thonet, Alvar Alto, Eamsowie czy Verner Panton uważali, że ich projekty będą dostępne dla wszystkich, ponieważ technologia nad którą pracowali miała pozwolić na ich seryjną produkcję, ale po latach ich najlepsze realizacje osiągają bajońskie ceny, odwrotnie niż w Ikea. Tu pilnuje się zasady, by sprzedawane produkty oprócz ultranowoczesnego lub po prostu sprawdzonego projektu i oczywiście wpisywania się w zasadę zrównoważonego rozwoju, były sprzedawane w przystępnej cenie.

Dla mnie dowodem na wizjonerską politykę firmy jest jej stała współpraca z młodymi projektantami czy wręcz studentami szkół artystycznych oraz, a może przede wszystkim to, że proces wdrażania ich pomysłów do realizacji, w przeciwieństwie do pozostałych producentów, jest naprawdę kosmiczny. Właściwie co roku na Łódź Design Festival można obejrzeć efekty takiej współpracy. Mnie zapadły w pamięć, prezentowane w 2012 roku tkaniny, które powstały dzięki pracy uczniów Beckhams College of Design. Podczas kilkudniowych warsztatów studenci tej szkoły tworzyli różnorodne motywy, które później w całość poskładała Emma Jones. Efektem ich pracy są tkaniny: MADDE, EDMA, GULLIVI, LILLIVI, JULITA i DURITA (oraz wzór pościeli i zasłonki prysznicowej). W zaledwie kilka tygodni później klienci Ikea mogli te tkaniny kupić i wykorzystać w swoich domach. Podobnie Ikea promowała oświetlenie LED, które zastąpiło już tradycyjne żarówki.

Dlatego właśnie podziwiam Ikea. Ikea jest cool.


tekst Beata Kowalska-Wajnkaim, grafika Tomek Wajnkaim

 

EKSPERCKIE SZKOLENIA GRAFICZNE DOPASOWANE DO TWOICH POTRZEB

BLUENOTE STUDIO LTD  2024